Nie lubisz swojej pracy?
Czy jesteś zadowolona ze swojej pracy?
Od lat chodzisz do frustrującej pracy, która nic nie wnosi do Twojego życia prócz comiesięcznej pensji? Oczywiście w gruncie rzeczy o to chodzi w pracy – pracujemy, by mieć co włożyć do garnka. Dalej, trzeba jakoś zorganizować swój czas, wypełnić go treścią. Życie wolne od obowiązków zapewne wielu z nas bardzo szybko by się znudziło.
Jeśli lubisz swoją pracę, odpowiada Ci to, co robisz, ludzie, z którymi się tam na co dzień spotykasz – gratuluję. Jeśli jednak każdego dnia zmuszasz się do wstania z łóżka i wleczesz się do miejsca katorgi, coś jest zdecydowanie nie w porządku. Rzeczywiście statystyki wskazują na to, że większość Polaków nie lubi swojej pracy. Nie szukając daleko – w mojej rodzinie przyjmuje się to za rzecz oczywistą. Według moich bliskich nawet nielubiana praca jest na wagę złota i co by się nie działo trzeba się jej trzymać. Ale czy na pewno? I jaką płacimy za to cenę?
Bezlitosne fakty
Doba ma 24 godziny ni mniej ni więcej. Ile czasu realnie zostanie Ci po odjęciu nocnego wypoczynku, 8-godzinnego dnia pracy (+ewentualne nadgodziny + dojazd) oraz czasu, którego wymagają codzienne rutynowe czynności (takie jak ogarnianie siebie, ogarnianie mieszkania, zakupy itp.)?
Ile czasu i uwagi możesz poświęcić ludziom, których kochasz?
Ile czasu pozostaje Ci na pasje, które wymagają jasnego umysłu i energii (tego rodzaju pasją jest chociażby moje kreatywne pisanie)?
Ile czasu pozostaje Ci na relaks, odpoczynek i przyjemności?
Jak często czujesz, że naprawdę żyjesz?
Cena
Wielu ludzi tkwi na swoich znienawidzonych stołkach, pomału przeistaczając się w zombie. Być może początkowo w pracy nie było tak źle albo łudzili się, że przywykną. Dotyka ich syndrom gotującej się żaby. Jeśli włożymy żabę do garnka z wodą i zaczniemy podgrzewać naczynie, zwierzę to, jako gatunek zmiennocieplny będzie dostosowywać temperaturę swego ciała do temperatury cieczy. Jednak do czasu – kiedy temperatura wody zbliży się do wrzątku, żaba nie będzie potrafiła dłużej się dostosowywać. W tym momencie zdecyduje się wyskoczyć z garnka. Niestety wykorzystała już całą energię, więc nie uda jej się tego zrobić i w przypadku braku interwencji z zewnątrz czeka ją smutny koniec.
Analogicznie jest z nami – możemy naprawdę wiele znieść, ale nie pozostaje to bez wpływu na nasze wewnętrzne zasoby energetyczne. Jeśli praca, czyli środowisko, w którym codziennie przez długi czas przebywamy nieustannie drenuje nasze siły życiowe, prędzej czy później dojdziemy do momentu, w którym nastąpi wypalenie. W skrajnych przypadkach może ono przybrać postać ciężkiej depresji, w której osoba nie może wstać z łóżka lub innej poważnej choroby, siłą wyrywającej z toksycznego środowiska.
Jeśli już teraz odczuwasz wachlarz objawów, takich jak problemy ze snem, bóle brzucha, głowy, czy kręgosłupa, kołatania serca lub podwyższone ciśnienie, spadek odporności, chroniczne zmęczenie albo inne dolegliwości psychosomatyczne, nie czekaj aż będzie gorzej i działaj póki jeszcze masz na to siłę. Objawy fizyczne, zwłaszcza mocno nasilone, są ostatnim dzwonkiem ostrzegawczym przed zbliżającą się katastrofą.
Bardzo często jedynym co blokuje ludzi przed podjęciem zmiany, są ograniczające przekonania o tym jakie to ciężkie i jakie ryzykowne. Wolą wygodną stagnację.
Co jednak jest wygodnego w szarpaniu się ze sobą w miejscu, z którego w każdej minucie chcesz uciec?
Jak można świadomie zdecydować się na takie rozwiązanie? Rozwiązanie, które opiera się na tym, że robisz to, czego nie chcesz robić? Pal licho jeśli to układ krótkoterminowy, tymczasowy. Gorzej, jeśli mijają kolejne lata, a Ty wciąż tkwisz w tym samym miejscu i sprzedajesz swój czas, swój potencjał, być może także swoje zdrowie za… no właśnie – dobrze wiesz za co. Czy to opłacalna wymiana?
Gdzie będziesz za 5, czy 10 lat?
Zgodzę się, zmiana obecnej sytuacji prawdopodobnie nie będzie łatwa i będzie Cię kosztowała wiele czasu, stresu i zaangażowania, ale w skali kolejnych lat, a nawet życia może okazać się zbawienna.
Możliwości
Z drugiej strony w obecnych czasach panuje duża presja społeczna na to, żeby być kimś, robić coś znaczącego. Koniecznie z pasją. To kolejne obciążenie, jakie nierzadko na siebie nakładamy. Wybierając między przymusem znalezienia czegoś absolutnie ekstra, a tym co mamy, nierzadko wybieramy znane i sprawdzone piekiełko.
Szczególnie mnie to nie dziwi. Być może nie masz żadnej konkretnej pasji. A może masz, jednak faktycznie trudno Ci będzie na niej zarobić. A może nie chcesz łączyć swojego hobby z pracą zawodową, bojąc się, że straci swój urok? Nie daj się wcisnąć w kolejną ramkę powinności. Praca niezwiązana bezpośrednio z Twoimi zainteresowaniami wcale nie musi oznaczać kolejnej zawodowej katastrofy. Chodzi przede wszystkim o to, by to, czym się na co dzień zajmujemy, sprawiało przyjemność i dawało satysfakcję. Choć minimalnie. W ostateczności nawet zmiana z pracy, w której mamy piekło, na taką która jest po prostu „letnia”, będzie zdecydowanie zmianą na lepsze.
Tym bardziej, że jeśli masz około 40 lat lub mniej, przed Tobą prawdopodobnie więcej lat pracy niż dotychczas przepracowałaś.
Tak naprawdę nigdy nie jest za późno na zmianę. Moja sąsiadka – Tsetseg, która jest lekarzem i zajmuje się akupunkturą wyjechała z Mongolii do Polski około sześćdziesiątki, zupełnie nie znając języka. Mimo to odnalazła się w nowej rzeczywistości, a obecnie prowadzi własny gabinet i choć mogłaby już być na emeryturze, świadomie wybiera pracę, bo po prostu lubi, to co robi.
Grafikę w większej rozdzielczości można zobaczyć np. tutaj.
Polecam również zerknięcie na tę ikonografikę, również autorstwa Anny Vital.
Bez ciśnienia
Być może od dawna czujesz to, co próbuję wyrazić tym wpisem. Być może zbierasz się na odwagę, by coś zmienić?
A może uświadomienie sobie tego jest w tym momencie nie do przyjęcia? Może boisz się przyznać, że straciłaś x lat swojego życia, źle zainwestowałaś czas, siły i pieniądze? Nie patrz na to w taki sposób. Nawet jeśli masz już tego po dziurki w nosie, przeżyte doświadczenia na pewno wniosły jakąś wartość do Twojego życia. Być może w tej chwili potrzebujesz czasu, by się z tym wszystkim pogodzić. Koniec końców przeszłość masz już za sobą, liczy się to, gdzie chcesz się znaleźć jutro, czym wypełnisz swoje dni.
Może znajdujesz się w takich życiowych okolicznościach, które nie pozwalają Ci zmienić pracy z dnia na dzień albo całkowicie zrezygnować z etatu na rzecz własnej działalności? W takiej sytuacji zastanów się nad kompromisem. Może zredukuj godzinowy wymiar zatrudnienia, a w pozostałym czasie rozwijaj wymarzoną działalność? Bardzo często okazuje się, że wystarczy poszukać rozwiązań, a ograniczenia istnieją jedynie w naszej wyobraźni.
Jeśli chciałabyś się przygotować do działania, otworzyć się na nowe rozwiązania, przejść do konkretów – zapraszam na coaching.
I pamiętaj – żyje się raz, a do odważnych świat należy 🙂
___________________________________________________________________________
Spodobał Ci się ten artykuł? Będzie mi bardzo miło, jeśli go udostępnisz lub skomentujesz Zapraszam Cię również do dołączenia do mojego fanpage’a na Facebooku, a także do obserwatorów na Instagramie.
Żyje się raz! Grafika z babcią mną wstrząsnęła. Zazwyczaj nie boję się zmian i jeśli coś mi nie pasuje, to staram się to zmienić. Właśnie jestem na takim etapie, że dzieje się mała rewolucja. Im jest się starszym, to wydaje się, że podejmowanie decyzji jest trudniejsze, ale warto walczyć o siebie.
Lubiłem swoją pracę, ale nie znosiłem ludzi tam pracujących. Dlatego pół roku temu zrezygnowałem i w ogóle nie żałuję.
Kurczę, coś idealnie dla mnie na ten moment… lubię swoją pracę, ale chciałabym pracować w innej formie. W domu, zdalnie i na własny rachunek…
Swoją pracę na ogół lubię – zdarzają się pojedyncze momenty, kiedy chciałabym ją rzucić i wyjechać na drugą półkulę 😉
Bardzo wartościowy artykuł! Warto mieć świadomość, że to my jesteśmy osobami, które decydują o swoim życiu i swoim szczęściu. Życie jest za krótkie, by męczyć się w pracy, która nie przynosi nam satysfakcji i nie wspiera naszego rozwoju.
był czas, kiedy nie lubiłam swojej pracy. to znaczy, same czynności były ok, i wiele rzeczy się zgadzało, ale jedna mnie gniotła. odeszłam i nie żałuję, choć czasem zastanawiałam się czy to była dobra decyzja.
Grunt to robić to co się lubi;)
Ja właśnie jestem na etapie rozmyślań nad zmianą pracy! I myślałam, czy nie będę żałowała. I czytając i ten wpis i komentarze innych zdecydowalam, że złożę wypowiedzenie zaraz po tym wszystkim, gdy wyjdę na wolność Dzięki wielkie za ten wpis!
Brawo za odwagę! Cieszę się, że mój wpis okazał się dla Ciebie wartościowy 🙂
Oj tak, warto zaryzykować i próbować zmienić coś w swoim życiu, bo mamy je tylko jedno. Po co na stare lata żałować, że się tego nie zrobiło, jeśli nie wyjdzie? No trudno, ważne aby spróbować
W zeszłym roku zdobyłam się na odwagę i zmieniłam pracę, uciekając od toksycznych relacji zawodowych. Był lipiec, a ja chyba przez tydzień nie mogłam złapać pełnego oddechu, tak cholernie bałam się tych zmian. A teraz? Oddycham pełną piersią! Tego życzę każdemu z Was.
Super! 😀
Bardzo fajna grafika uświadamiająca, że w każdym momencie swojego życia można zrobić coś niesamowitego, dokładnie tak, jak ci wszyscy ludzie. Mam nadzieję, że osób, które tkwią w błędnym kole jest coraz mniej, a zwiększa się liczba inspirujących, otwartych na świat i żyjących pełnią życia ludzi